Daniel Dzienisiewicz
Dziś bardzo krótko, lecz znów o latach trzydziestych.
W tekstach z omawianego okresu odnalazłem nieznane mi słówko girlsiątko. Mianem tym w dwudziestoleciu międzywojennym, a konkretnie w latach trzydziestych, określano tancerki estradowe. Niektóre konteksty wskazują, że były one w tamtych czasach traktowane niemal jak kobiety lekkich obyczajów (por. wycinek niżej). Wyraz powstał w wyniku przeniesienia na grunt języka polskiego (oraz adaptacji) liczby mnogiej angielskiego wyrazu girls (znalazłem nawet artykuł z lat 30. o amerykańskich fabrykach „girls”). Dziś przytoczony zostanie tylko jeden przykład użycia tego wyrazu, lecz będzie to fragment wyjątkowy, bo stanowiący część wywiadu z samym Eugeniuszem Bodo, który ukazał się w krakowskim „Ikacu” 31 października 1933 r.!
No dobrze – osiem z nich było niewiniątkami, ale co z resztą?
Daniel Dzienisiewicz
Wraz z odzyskaniem upragnionej niepodległości, w międzywojennej Polsce nastała wolność prasy, ogłoszona przez rząd Jędrzeja Moraczewskiego 20 grudnia 1918 r. Rzecz jasna, w tym przypadku możemy operować pojęciem wolności wyłącznie w kategoriach teoretycznych, gdyż już od 1919 władze próbowały wprowadzać różne formy kontroli nad publikowanymi treściami. Ta tendencja pogłębiała się przez lata, a jej kwintesencją był zamordystyczny przepis z kwietnia 1938 r. ustanawiający karę pozbawienia wolności do lat pięciu za pośmiertne znieważanie Józefa Piłsudskiego.
Wydaje się jednak, że prawo prasowe dotyczyło w przeważającej mierze treści politycznych, gdyż w latach 30. w Łodzi w najlepsze wydawano świerszczyka pt. „Adam i Ewa”.
Owszem, czasopismo miewało pewne problemy w tych mimo wszystko dość konserwatywnych czasach, ale jakoś udawało mu się przetrwać.
Daniel Dzienisiewicz
O tym, że antypatie i konflikty między różnymi grupami istniały, istnieją i istnieć będą wiedzą chyba wszyscy realiści. Przykładowo, gdy piszący te słowa uczęszczał do klasy 2d, z niechęcią spoglądał na „tamtych” z 2b. Podobny mechanizm zachodzi wśród mieszkańców sąsiadujących z sobą osiedli, dzielnic, miejscowości, regionów, a nawet… sąsiadów z jednej i tej samej klatki w bloku. Tendencję tę możemy następnie rozciągnąć na narody, kultury i wreszcie — cywilizacje. Należy w tym miejscu przypomnieć tezę Feliksa Konecznego, mówiącą o tym, że dwie cywilizacje nie mogą współistnieć na jednym terytorium. Jakkolwiek cywilizacjologia jest niezmiernie pasjonująca, nie będę się nią jednak w tym miejscu zajmował. Zainteresowanych odsyłam np. do prac ww. F. Konecznego czy J. Kosseckiego.
Nie trzeba specjalnie wytężać umysłu, by stwierdzić, że tego typu antypatie są stare jak świat, warto o tym jednak nieustannie przypominać. Szperając w tekstach, natknąłem się kiedyś na pewien interesujący trop. Otóż dwie gazety, oczywiście „zgapiając” jedna od drugiej, opublikowały w 1821 r. listę tureckich (?) wyzwisk adresowanych do niemuzułmanów w tłumaczeniu na język polski:
Daniel Dzienisiewicz
Na liście haseł „Słownika frazeologicznego” na stronie Encyklopedii Internetowej edupedia.pl widnieje wyrażenie biały murzyn. Hasło to opatrzone jest następującą definicją:
człowiek (białej rasy) źle traktowany, wykorzystywany : Marek, pracujący w hoteliku na wyspie Wight, nie mógł pogodzić się z tym, że jest tam traktowany jak biały murzyn.
Wydawać by się mogło, że jest to sformułowanie stosunkowo nowe, współczesne. Teksty dostarczają jednak zupełnie innych danych: w różnych kontekstach znaczeniowych występowało ono już od początku XIX w.
Początkowo mianem białych Murzynów określano wzbudzających niemałą sensację albinosów:
Daniel Dzienisiewicz
Roman Dmowski niewątpliwie ciekawym człowiekiem był. Polityk, mąż stanu, erudyta, biolog. Na pewno jeszcze wiele można by napisać o tej niezwykłej postaci. Sięgnijmy naszą pamięcią „lingwochronologizacyjną” do najwcześniejszych wzmianek o późniejszym bojowniku o sprawę polską w Wersalu.
Najwcześniejszą informacja prasowa na temat „Pana Romana”, jaką odnajdujemy jest… lista stypendystów z 1888 r., na której Dmowski zajął piętnaste miejsce, a więc… ledwo się załapał.
Daniel Dzienisiewicz
Dziś będzie wyjątkowo krótko.
Lektura czasopism dla fanów gier komputerowych może zaowocować ciekawymi odkryciami z zakresu leksyki i słowotwórstwa. Czytając magazyn „Top Secret” natknąłem się na takie oto cudeńko:
Daniel Dzienisiewicz
Kontynuujemy przejażdżkę szynobusem już trzeci tydzień.
Na stronie Obserwatorium Językowego UW, pod hasłem eurosceptyk, czytamy, że eurosceptykiem jest:
«przeciwnik członkostwa swojego kraju w Unii Europejskiej»
Euroentuzjasta to oczywiście:
«zwolennik członkostwa swojego kraju w Unii Europejskiej»
Czy istotnie wyrazy te podbiły język polski dopiero po 2000 r.? Czy stosunek do eurokołchozu (który rzeczywiście przy naszych dzisiejszych możliwościach znajdujemy dopiero w tekstach XXI-wiecznych) był wyrażany z ich pomocą dopiero wtedy?
Daniel Dzienisiewicz
Już na wstępie informujemy, że spośród zwierząt domowych największą sympatią darzymy koty. Nie chcemy jednak, aby miłośnicy psów czuli niedosyt, więc dziś – nikogo nie faworyzując – zajmiemy się (lingwochronologizacyjnie) kotami i psami, kryjącymi się w powiedzeniach pierwsze koty za płoty oraz pogoda pod psem.
Najpierw oddajmy głos tym, którzy psy i koty badali przed nami. O etymologii obu związków wyrazowych prof. Jerzy Bralczyk pisał w następujący sposób:
Na temat przysłów językoznawca mniej ma do powiedzenia niż np. historyk literatury, folklorysta czy kulturoznawca. Ale spróbujmy. Podobno pierwsze koty z miotu uważano za gorsze, słabsze – i wyrzucano. Można uznać, że płot jest w tym powiedzeniu raczej symboliczny, mówimy czasem: wyrzucić coś za płot. Dziś, gdy mówimy: Pierwsze koty za płoty, myślimy, że początek został zrobiony, że dalej będzie łatwiej, lepiej. Na bardzo złą pogodę i psa wygnać szkoda, ale oczywiście bardziej szkoda w taką pogodę człowieka. Pod psem bywa zresztą nie tylko pogoda, ale i wiele innych rzeczy, łącznie z cechami. Pod psem może być czyjś charakter, jakaś organizacja, jedzenie i w ogóle życie. Można też czuć się pod psem. Czasem pojawia się określenie pod zdechłym psem. Biedny pies, choć przyjaciel człowieka, służył często do oznaczania czegoś negatywnego. Struktura składniowa z przyimkiem pod odwołuje się do znaków i nazw (Tawerna pod Różą, Zajazd pod Orłem itp.).
Daniel Dzienisiewicz
Witold Doroszewski, Nauczyciel i Mistrz wielu polskich językoznawców, zyskał sławę przede wszystkim dzięki swojemu imponującemu dorobkowi naukowemu. Warto jednak wiedzieć, że lingwistyka nie była jedyną dziedziną, którą interesował się autor „Słownika języka polskiego”. W wolnym czasie prof. Doroszewski oddawał się bowiem swojej drugiej po językoznawstwie pasji, którą było… żeglarstwo!
O żeglowaniu „dziesięciometrową otwartą jolką o pięknej nazwie Panna Wodna po Wiśle z Warszawy do Gdańska, po Zatoce Gdańskiej i nawet po pełnym morzu” wspomina Barbara Falińska w tekście opublikowanym w „Roczniku Mazowieckim”.
Okazuje się, że artykuł B. Falińskiej nie jest jedynym źródłem informacji na temat rejsu Panny Wodnej po Wiśle. To historyczne przedsięwzięcie zainteresowało także prasę, na której łamach w 1924 r. na bieżąco relacjonowano podróż. Kończąc nasz wstęp i żegnając się, oddajmy zatem głos dziennikarzom z tamtych czasów:
Daniel Dzienisiewicz
Nasz Szynobus jedzie dalej i póki co nie ma zamiaru się zatrzymać.
Dziś ponownie pod lupę bierzemy wyraz z listy haseł Obserwatorium Językowego Uniwersytetu Warszawskiego. Po szynobusie przyszedł czas na jaglankę, definiowaną przez OJ UW jako:
pot.«kasza jaglana»
Mamy dowody na to, że wyraz ten nie powstał po 2000 r. Już dawno, dawno temu jaglankę własnoręcznie przyrządzała bowiem czarnooka Elijet:
Daniel Dzienisiewicz
Nadchodzi jesień, w każdym razie ta astronomiczna. Znaczy to mniej więcej tyle, że tuż za rogiem czai się zima. Nie wszystkim to jednak w smak. Do tej grupy należą z pewnością drogowcy, którzy nie chcieliby po raz kolejny być przez nią zaskoczeni. Swoją drogą, kiedy sroga zima zaskoczyła ich po raz pierwszy? Według naszych danych — w 1967 roku:
Daniel Dzienisiewicz
Kolejny konkurs chronologizacyjny! Tym razem na tapet bierzemy wyraz komputer.
W naszych zbiorach rzeczownik ten ujawnia się najwcześniej w 1965 r. Kontekst odsyła nas jednak do tekstu starszego o rok:
Kto da wcześniej?
Rafał Jaworski
12 września wybrałem się do Brna na konferencję TSD 2016 i poznałem ciekawą miejscową tradycję: południe dla mieszkańców stolicy Moraw przypada codziennie o godzinie… jedenastej!
Daniel Dzienisiewicz
W Wielkopolsce (przynajmniej w tej części, z której pochodzę) dzieci często obrzucały się wyzwiskami typu:
Ty się chyba z Gniezna urwałeś! Ciebie to powinni do Gniezna zabrać! On uciekł z Gniezna!
Prawdopodobnie nie przytoczyłem tych dziecięcych pokrzykiwań słowo w słowo. Tak czy inaczej — na pewno się tak mówiło (mówi?) jeszcze kilka(naście) lat temu.
Dlaczego? O co w tym wszystkim chodzi?
Daniel Dzienisiewicz
Dziś będzie krótko i przyjemnie, bo napiszemy kilka słów o jedzeniu. Sprzyja temu zbliżająca się pora obiadowa.
Ponieważ wszyscy lubimy dobrze zjeść (nie zawsze zdrowo: niektorzy z nas odbywają rytualne wyprawy do pobliskiej kebabiarni), temat nie jest nam obcy. Tzw. posiłki typu „fast food” zainteresowały nas do tego stopnia, że napisaliśmy nawet artykuł o chronologizacji słownictwa związanego z tą dziedziną (gdy tylko tekst się ukaże, niezwłocznie powiadomimy o tym fakcie naszych Czytelników).
Ale ad rem. Dziś na ruszt wrzucimy hot doga.
Wyraz ten największą częstość występowania w tekstach osiągnął na przełomie XX i XXI w.:
Daniel Dzienisiewicz
Dziś kontynuujemy wschodnią tematykę. Okazuje się, że natarczywi paparazzi nie są wynalazkiem współczesności: prasowi podglądacze i podsłuchiwacze istnieli już w XIX wieku. Wygląda zatem na to, że plotkarskie media zaspokajały ludzką potrzebę podglądactwa o wiele wcześniej niż mogłoby się nam wydawać.
Wskazują na to m.in. notatki prasowe zawierające wykazy osobistości przyjeżdżających i wyjeżdżających z Warszawy. W 1859 roku Kurier Warszawski przyłapał samego Mendelejewa!
Marcin Pigulak
Dziś 17 września, więc postaraliśmy się o „radziecki” temat. Ciekawe, czy (nie)sławny sowiecki dyktator wiedział, że w Polsce żył człowiek posługujący się identycznym co on imieniem i nazwiskiem?
Daniel Dzienisiewicz
Na początek dowód video.
Słowa ani me, ani be, ani kukuryku wypowiedziane przez Lecha Wałęsę pod adresem Aleksandra Kwaśniewskiego pod koniec debaty kandydatów na prezydenta w 1995 roku (ok. 6:30 w wyżej przywołanym filmie) wywołały oddźwięk społeczny, czego przykładem był popularny wówczas utwór muzyczny Bohdana Smolenia pod tym samym tytułem. Doprowadziło to do reprodukowania tego sformułowania w najróżniejszych kontekstach, np.:
Piotr Wierzchoń
Zainspirowani materiałem leksykalnym zgromadzonym na stronie Obserwatorium Językowego Uniwersytetu Warszawskiego (określanym przez Twórców jako neologizmy powstałe po 2000 roku), postanowiliśmy utworzyć na naszym blogu kącik pt. „Szynobus tygodnia”.
Dlaczego szynobus? Po pierwsze i najważniejsze – bo niesłychanie podoba nam się ten wyraz. Na horyzoncie pojawia się jednak o wiele bardziej doniosły powód.
Filip Graliński
Dzisiaj ekipa re-research.pl jedzie w odwiedziny do zaprzyjaźnionych folklorystów, więc na redatacyjny tapet bierzemy krasnoludka.
Andrzej Bańkowski w swoim „Etymologicznym słowniku języka polskiego” datuje krasnoludka na 1861 rok (zapewne chodzi o „Słownik wileński”, gdzie krasnoludek swoje hasło ma). „[K]to zmyślił to słówko […], dotąd nie ustalono. Spopularyzowała M. Konopnicka 1896” — konstatuje etymolog.
Filip Graliński
Uwaga! Pierwszy konkurs chronologizacyjny! Za każdy rok poniżej znanego najwcześniejszego datowania — 5 zł.
Zaczynamy od frazeologizmu „na pół gwizdka” i roku 1980:
Kto da wcześniej!?
Filip Graliński
W książce „Smutek anegdot. Etniczne dygresje do wspomnień i pomysły refleksji” (skądinąd bardzo inspirujące usypisko opowieści) Krzysztof Kwaśniewski wspomina:
Ja jednak na własne oczy widziałem drobne ogłoszenie w zupełnie oficjalnym wydaniu owego „Gońca…” [polskojęzycznej gadzinówki wydawanej przez niemieckiego okupanta], które brzmiało: „Garbuję skóry dzikich zwierząt. Specjalność iberalesy”. Po czym następował jakiś adres, zapewne fikcyjny (dziś niektórzy mówią, że był to adres „Kraków, Veit Stoss Str. 34”, a nawet, że zaczynało się to ogłoszenie od słów „Specjalista Władysław Sikorski…”, ale z tym stanowczo się nie zetknąłem). [s. 229]
Można by myśleć, że to tylko okupacyjna legenda miejska ku pokrzepieniu serc. Skąd, to najprawdziwsza prawda!
Daniel Dzienisiewicz
Dziś niedziela, czyli według tradycji dzień święty. My jednak pisać będziemy nie o tradycjach kościelnych, lecz świeckich.
„Miś” inspiruje prace odkrywkowe. W filmie Stanisława Barei z 1980 roku przytoczona została notatka prasowa, według której w Gdańsku „po ceremonii w Pałacu Ślubów Państwo Młodzi udali się do Rady Zakładowej, gdzie dostali wiązanki ślubnych kwiatów, wszyscy wzruszeni faktem, że są świadkami narodzin nowej świeckiej tradycji”. Czy kultowe filmowe sformułowanie rzeczywiście miało swe źródło w rzeczywistości PRL-u?
Daniel Dzienisiewicz
Kreatywna księgowość (ang. creative accounting) to według Piotra Guta:
prowadzenie rejestracji, ewidencji, przetwarzanie i prezentacja zdarzeń gospodarczych przy zastosowaniu obowiązujących przepisów i właściwie interpretowanych zasad rachunkowości w sposób, który nie jest bezpośrednio w tych przepisach wskazany, a który jest wynikiem pomysłowego, twórczego i niestandardowego zastosowania tych przepisów i zasad.
(Źródło: P. Gut, Kreatywna księgowość a fałszowanie sprawozdań finansowych. Warszawa: Wydawnictwo C.H. Beck, 2006, s. 10-11.)
Kreatywna księgowość ma na celu ukrycie realnej sytuacji przedsiębiorstwa, uniknięcie podatków lub zatajenie nielegalnych dochodów.
Od kiedy praktyka kryjąca się pod tą nazwą jest znana użytkownikom polszczyzny?
Daniel Dzienisiewicz
Dziś krótko i zwięźle o badaniach redatacyjnych.
Czym w ogóle są tytułowe redatacje? Redatacje to nic innego jak „podważanie” już istniejących hipotez chronologizacyjnych dotyczących jednostek języka. Dlaczego warto zajmować się tego rodzaju działalnością badawczą? Warto przede wszystkim dlatego, że tylko prawda jest ciekawa. Przyrost tekstów w formie elektronicznej umożliwia bowiem odnalezienie poświadczeń wcześniejszych od jednostek już opatrzonych informacją chronologizacyjną. Badacz rzetelny i dociekliwy nie może przejść obok takiej informacji obojętnie. Tym bardziej że w sposób znaczący wzbogaca ona wiedzę na temat języka. W dobie nowoczesnych technologii językoznawstwo historyczne nie może istnieć bez informacji o najwcześniej odnalezionych świadectwach użycia jednostek języka w tekstach.
Filip Graliński
Fotodokumentacja w realu:
Daniel Dzienisiewicz
Podczas kampanii prezydenckich często słyszymy, że zwycięzca wyścigu po ten urząd powinien być prezydentem wszystkich Polaków, wznoszącym się ponad podziałami partyjnymi i ideologicznymi. Zainteresowało nas więc, kto mógł być pierwszym prezydentem wszystkich Polaków. Może określano kogoś w taki sposób już w burzliwych czasach dwudziestolecia międzywojennego?
Otóż nie! Moda na jednoczenie narodu rozpoczęła się w roku 1989, a palma pierwszeństwa należy się Wojciechowi Jaruzelskiemu, który został zarekomendowany jako prezydent wszystkich Polaków z ramienia PZPR:
Daniel Dzienisiewicz
Nie tak dawno dowiedzieliśmy się, że z dworca Łódź Kaliska ma zniknąć zagadkowe urządzenie zwane pragotronem. Ale po kolei. Co kryje się pod tą tajemniczą nazwą? Podczas jednej z kwietniowych wypraw konferencyjnych miałem okazję się o tym przekonać, a raczej — przypomnieć sobie.
Daniel Dzienisiewicz
Według pewnych źródeł pierwsze telefony miały pojawić się w Warszawie już w 1877 roku. Kiedy zatem po raz pierwszy „wykręcono numer”?
Otóż wykręcanie pierwszych numerów zostało udokumentowane w tekstach dopiero w drugiej połowie lat trzydziestych:
A gdzie i kiedy zaczęto wykręcać numery metaforyczne?
Filip Graliński
Święcimy dzisiaj dzień święty, więc o świętym, a raczej jego rodzinie.
W biografiach św. Jana Pawła II dużo dobrego pisze się o jego bracie, Edmundzie, lekarzu zmarłym w młodym wieku. Można by podejrzewać tutaj hagiograficzne tendencje, rzućmy więc okiem na prasę międzywojenną.
Filip Graliński
30 czerwca 1908 roku coś spadło w sam środek Syberii (jeśli ktoś chciałby spuścić na Ziemię parumegatonowy fajerwerk przy zachowaniu zasady „bezpieczeństwo przede wszystkim”, nie znalazłby lepszego miejsca). Co dokładnie, tego do dzisiaj nie wiadomo, ale wówczas wiedziano jeszcze mniej, na niebie widać było tylko efektowną poświatę:
Daniel Dzienisiewicz
Zgodnie z informacją przekazaną przez babcię piszącego te słowa, dnia 6 marca 2016 roku około godziny 8:00 w jednej z krajowych stacji radiowych zastanawiano się, kiedy w języku polskim pojawiły się wyrażenia zgniły Zachód oraz żelazna kurtyna. Jako badacze ambitni i dociekliwi (a także niezwykle uczynni) chętnie pomożemy rozwikłać tę zagadkę kolegom radiowcom.
Filip Graliński
Jak zwięźle przedstawić ideę naszego grantu 50 000 słów. Indeks tematyczno-chronologizacyjny 1918-1939 (realizowanego do 2019 roku w ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki)?
Spróbujmy upakować 50 tysięcy słów w 24 słowach.