Sprostowania i polemiki I — Blagier
Zmarły pięć lat temu prof. Andrzej Bańkowski zostawił w swym dorobku naukowym m.in. Etymologiczny słownik języka polskiego, dzieło nieukończone, obejmujące hasła z przedziału A-K (tom 1., Warszawa 2000) i L-P (tom 2., Warszawa 2000). Słownik wzbudził duże zainteresowanie w środowisku lingwistycznym, stał się wydarzeniem w leksykografii etymologicznej języka polskiego, dla mnie szczególnie ważnym, wprost bezcennym ze względu na konsekwentnie podawane przez Autora w poszczególnych artykułach hasłowych informacje o charakterze chronologicznym. Lista chronologiczna wyrazów polskich to wielka idea – wciąż niezrealizowana, projekt odległej przyszłości; w tej sytuacji każdy nowy szczegół datacyjny czy redatacyjny ma określone znaczenie, tym bardziej, że grupa datantów i redatantów słownictwa polskiego jest nadal niewielka.
Kto traktuje informacje dokumentacyjne zawarte w słownikach języka polskiego, tzw. narodowych, w ten sposób, że daty najstarszych cytatów w nich podawanych przyjmuje za daty „narodzin” danych wyrazów w języku polskim, niechcący staje się blagierem. Podobnie w wypadku artykułów hasłowych bezcytatowych, czyli pozbawionych dokumentacji tekstowoźródłowej – zdarzających się w tychże słownikach na szczęście w nie za niedużym procencie – również można stać się mimowolnym dezinformatorem, podając właśnie rok wydania danego tomu danego słownika jako datę pojawienia się danego wyrazu w polszczyźnie.
Słowniki narodowe powstawały w czasach, kiedy teoria leksykografii była w powijakach, dobór haseł, ekscerpcja źródłowa to były czynności spontaniczne, ich wykonawcy nie mieli precyzyjnych, naukowo opracowanych instrukcji. Ekscerptorzy rozpisywali poszczególne teksty źródłowe niecałościowo, ekscerpcje były w znaczącym stopniu przypadkowe, np. z występujących w jednym tekście derywatów czarnooprawny i czerwonooprawny trafił do siatki haseł jednego ze słowników narodowych tylko jeden z nich, w jeszcze innym tekście, w utworze innego autora tkwił wyraz niebieskooprawny, w ogóle nie zauważony. Przy ekscerpcji cząstkowej, niekompletnej, niesystematycznej przypadek w hasłownikach słowników narodowych daje się odczuć w każdym ich fragmencie. Stąd ważny wniosek: potwierdzenia słownikowe danego wyrazu same nie mogą być uznane z zasady jako ostateczne i ważne, to tylko, to zaledwie orientacyjne sygnały dla chronologii leksykalnej, świadectw rzeczywistych „narodzin” słów (i ich znaczeń) szukać należy w tekstach źródłowych wydanych wcześniej, przed ukazaniem się danego tomu danego słownika. Ta sama zasada nieufności obowiązuje w odniesieniu do datowanych cytatów dokumentacyjnoźródłowych występujących w dziesiątkach tysięcy w naszych słownikach narodowych.
Hasło blagier ma w kapitalnym dziele A. Bańkowskiego – nadzwyczaj inspirującym dla amatorów prac (re)datacyjnych – datę: 1899. Jest ona o rok wcześniejsza w stosunku do daty wydania tomu 1. Słownika warszawskiego, zawierającego ten artykuł hasłowy, ale bez potwierdzenia cytatem [por. J. Karłowicz, A. Kryński, W. Niedźwiedzki (red.), Słownik języka polskiego, t. 1., Warszawa 1900]. Jest to pierwszy słownik, który wyraz blagier zarejestrował. Słusznie uczynił A. Bańkowski, wybierając rok 1899, a nie 1900, bo Słownik warszawski był pierwotnie wydawany w zeszytach, mających własne daty wydania; daty wydania poszczególnych tomów, zawierających po kilka zeszytów, nie odzwierciedlają dokładnie dat wydania zeszytów składowych.
Dysponuję wcześniejszym potwierdzeniem tekstowym dla hasła blagier: 1890. W swoim Hipersłowniku języka polskiego (e-brudnopis, przygotowywany do publikacji po roku 2020) przechowuję cytat: Radwan wziął go za deklamatora i w połowie blagiera. Źródło: Sewer, Słowa a czyny. Powieść, Warszawa 1890, s. 119.